Polski Ład w podatkach – kto skorzysta, a kto straci na zmianach
Wśród licznych zmian w przepisach, które mają się składać na tzw. Polski Ład, przewidziano również nowe rozwiązania podatkowe. Według zapowiedzi resortu finansów skorzysta na nich ponad 18 milionów podatników. Jednak duża liczba osób płacących podatki nad Wisłą musi się liczyć ze wzrostem ich obciążeń fiskalnych.
W sobotę 15 maja 2021 r. rządząca Zjednoczona Prawica ogłosiła założenia Polskiego Ładu, czyli programu społeczno - gospodarczego, który ma zapewnić przezwyciężenie skutków pandemii COVID-19 i rozwój naszego kraju w nowej rzeczywistości. Obejmuje on 10 obszarów i dotyczy najważniejszych aspektów w życiu Polaków. Oprócz m.in. zwiększenia nakładów na służbę zdrowia, perspektywy utworzenia 500.000 nowych miejsc pracy, zwiększenia dostępu obywateli do mieszkań, ułatwień w budownictwie indywidualnym, transformacji energetycznej, czy kolejnych ograniczeń w zatrudnianiu na „umowy śmieciowe” – rządzący zapowiedzieli również pakiet zmian w przepisach dotyczących podatków, określanych jako tzw. reset podatkowy.
Wzrośnie kwota wolna od podatku
Jednym z najważniejszych rozwiązań Polskiego Ładu ma być podwyższenie kwoty wolnej od podatku. Przypomnijmy, że na gruncie obecnie obowiązujących przepisów ustawy o PIT wynosi ona 8.000 zł. Przy czym ma w istocie degresywny charakter – malejąc wraz ze wzrostem dochodów. Oznacza to, że osoby najlepiej zarabiające nie mogą z niej korzystać w takim samym stopniu jak podatnicy z mniejszymi zarobkami. Począwszy od 2020 roku kwota wolna od podatku ma wzrosnąć do 30.000 zł, co daje 2.500 zł miesięcznie. Według ministerstwa finansów ma więc ona osiągnąć europejski poziom porównywalny z tym osiąganym w Niemczech czy Francji.
Podniesienie progu podatkowego
Oprócz podniesienia wolnej od podatku, korzystnym dla obywateli rozwiązaniem wprowadzonym w ramach Polskiego Ładu ma być również zwiększenie progu, po przekroczeniu którego płaci się PIT według wyższej 32% stawki podatku. Mianowicie próg ten ma wzrosnąć z obecnie obowiązujących 85.528 zł do kwoty 120.000 zł. Dzięki temu zwiększy się liczba podatników, którzy przez cały rok będą płacić podatek dochodowy od osób fizycznych według niższej stawki 17%.
Ujednolicenie składki zdrowotnej
Niestety korzyści dla podatników wynikające ze zmian, o których była mowa wcześniej, w znacznym stopniu zostaną zniwelowane przez modyfikacje przepisów dotyczących rozliczania składki na ubezpieczenie zdrowotne. Przy czym szczególnie uderzy to w przedsiębiorców. Obecnie płacą oni do ZUS składkę zdrowotną w formie zryczałtowanej. Podstawę wymiaru składek na ubezpieczenie zdrowotne stanowi bowiem zadeklarowana przez nich kwota, nie niższa jednak niż 75% przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w czwartym kwartale roku poprzedniego. Ponieważ przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw, włącznie z wypłatami z zysku, w IV kwartale w 2020 roku wyniosło 5.656,51 zł, zatem minimalna podstawa wymiaru składki zdrowotnej (odpowiadająca 75% tej kwoty) wynosi 4.242,38 zł. Oznacza to, że większość przedsiębiorców płaci miesięcznie składkę zdrowotną w wysokości 381,81 zł (tj. 4.242,38 zł × 9%).
System ten, oparty na składce zryczałtowanej, jest jednak często krytykowany. Wynika to z faktu, że przy solidarnościowej składce zdrowotnej – w wielu przypadkach pracownicy etatowi są z tego tytułu bardziej obciążeni od dobrze sytuowanych przedsiębiorców, pomimo takich samych uprawnień do korzystania z publicznej służby zdrowia. Jest to jedna z przyczyn, które spowodowały, że rząd zdecydował się zmienić zasady opłacania składki zdrowotnej przez przedstawicieli tej drugiej grupy.
To jednak nie koniec złych wiadomości dla przedsiębiorców opłacających składki, o których mowa. Obecnie mają oni możliwość ich odliczania od podatku (do wysokości 7,75% podstawy wymiaru, zgodnie z art. 27b ustawy o PIT). Po wejściu nowych przepisów w życie odliczenie to niestety nie będzie już możliwe. W efekcie ich obciążenia składkowo-podatkowe wzrosną, raz z powodu niekorzystnej zmiany naliczania składki zdrowotnej, dwa w wyniku pozbawienia tych osób prawa do jej odliczania od podatku (w ramach ww. limitu). Brak możliwości pomniejszenia kwoty naliczonego podatku w zeznaniu rocznym PIT o zapłacone składki zdrowotne (7,75%) będzie dotyczyć również pracowników, a więc negatywne skutki tych zmian odczuje bardzo duża liczba podatników.
Ulga dla klasy średniej
Aby zrekompensować takim podatnikom wiążący się z tym wzrost obciążeń z tytułu PIT, rząd zapowiedział wprowadzenie „ulgi dla klasy średniej”. Ma ona dotyczyć osób zatrudnionych na umowę o pracę osiągających roczny dochód w przedziale 70.000 zł - 130.000 zł. Dzięki uldze reforma ma być neutralna dla podatników zatrudnionych na umowę o pracę z dochodem od 6.000 do 10.000 zł miesięcznie. Na razie nie wiadomo jednak, jaki byłby mechanizm korzystania z przedmiotowej ulgi przez adresatów rozwiązań przygotowywanych w tym zakresie przez rząd.
Zyskają osoby o najniższych dochodach
Analiza zaproponowanych przez rząd rozwiązań prowadzi do wniosku, że na zmianach podatkowych w PIT zyskają przede wszystkim osoby najmniej zarabiające. Chodzi o ok. 70% pracowników, którzy głównie za sprawą wyższej kwoty wolnej od podatku otrzymają co miesiąc prawie 140 zł więcej do kieszeni. W skali roku daje to kwotę niemal 1.700 zł, co już powinno być odczuwalne w ich domowych budżetach.
Według informacji podawanych przez ministerstwo finansów, na reformie ma skorzystać 18 milionów podatników, w tym ponad 90% emerytów. Aż 2/3 osób pobierających emeryturę przestanie płacić podatek. Natomiast dla osób ze średnimi dochodami, stanowiącymi 20% podatników PIT, zmiany będą neutralne. W świetle założeń Polskiego Ładu chodzi tutaj o osoby z zarobkami mieszczącymi się w widełkach 6.000 zł – 10.000 zł brutto, które generalnie nie odczują ani poprawy, ani pogorszenia swojej sytuacji finansowej po jego wejściu w życie.
Kto straci na zmianach?
Stracą natomiast najbogatsi, a więc według kryteriów przyjętych przez autorów programu – zarabiający miesięcznie powyżej 10.000 zł brutto. Podwyższenie kwoty wolnej od podatku nie zrekompensuje im bowiem finansowego uszczerbku spowodowanego niekorzystnymi zmianami w zakresie składki zdrowotnej, a ponadto nie obejmie ich zapowiedziana przez rządzących „ulga dla klasy średniej”. Jak już bowiem zostało wcześniej wspomniane, będzie ona adresowana do osób z miesięcznymi zarobkami, które nie są wyższe od tego progu. Wygląda więc na to, że obniżka PIT dla sporej grupy podatników w dużym stopniu zostanie pokryta przez najlepiej zarabiających.
Niejednoznaczna sytuacja przedsiębiorców
Co istotne, w grupie osób, która straci na zmianach, jest wielu przedsiębiorców. Mimo niemienionych stawek podatkowych, w tym 17% i liniowej 19% oraz nowych limitów 30.000 zł i 120.000 zł, o których była mowa wcześniej – realnie poziom opodatkowania tych osób wzrośnie. Dotyczy to zwłaszcza przedsiębiorców opodatkowanych PIT liniowo, których nie dotyczy podwyższenie kwoty wolnej od podatku ani zwiększenie wysokości pierwszego progu podatkowego. Z drugiej strony dla wielu przedsiębiorców oferujących różnego rodzaju produkty i usługi Polski Ład może być szansą na wzrost dochodów, dzięki spodziewanemu impulsowi popytowemu spowodowanemu tym, że więcej pieniędzy do wydania znajdzie się w portfelach jego głównych beneficjentów.
Jeśli chodzi o PIT, zaproponowano np. przyznanie ulg dla firm, które inwestują w rozwiązania automatyczne, roboty i rozwiązania o wysokim zaawansowaniu technologicznym. W świetle zapowiedzi MF ulga badawczo-rozwojowa i ulga IP Box będą działały razem. Według przedstawicieli resortu finansów ulga na robotyzację pomoże firmom rozwinąć produkcję. Dzięki zaś uldze na innowacyjnych pracowników, firmy pozyskają specjalistów, a Polska szansę, że zostaną oni w kraju i nie będą szukać pracy za granicą. Polski Ład przewiduje również zmiany w innych podatkach, w tym dla firm opłacających CIT i VAT.
Wstępna ocena Polskiego Ładu
Oceniając rozwiązania rządowego Polskiego Ładu trzeba wskazać zarówno na jego pozytywy, jak i negatywy. Na uznanie zasługują przede wszystkim podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30.000 zł oraz progu II przedziału skali podatkowej, po przekroczeniu którego płaci się PIT według wyższej stawki 32% – do 120.000 zł. Zwłaszcza to pierwsze rozwiązanie należy uznać za krok w dobrym kierunku, ponieważ kwota wolna od podatku w Polsce od lat budziła kontrowersje i była przedmiotem krytyki jako niższa niż minimum egzystencji. Większe wpływy ze składki zdrowotnej, która będzie trafiać do NFZ, powinny pozytywnie przełożyć się na sytuację w służbie zdrowia, do której ma popłynąć większy strumień pieniędzy. Pandemia COVID-19 potwierdziła bowiem tylko, że jest ona mocno niedofinansowana. Z kolei korzystnie na gospodarkę oraz na sytuację finansową wielu firm powinny wpłynąć zmiany w przepisach dotyczące ulg, o których była mowa wcześniej. Dzięki zaś temu, że najmniej zarabiający będą płacić niższy PIT, co zmniejszy w ich przypadku opłacalność podejmowania zatrudnienia „na czarno” – istnieją szanse na redukcję tzw. szarej strefy w gospodarce. Wiele wskazuje na to, że rządzący liczą, iż jej kołem zamachowym w pokryzysowej rzeczywistości będzie popyt wewnętrzny, napędzający produkcję i sprzedaż dzięki pozostawieniu pieniędzy w kieszeniach większości Polaków.
Wśród nich znajdują się nie tylko przedsiębiorcy, ale również wysoko opłacani najemni specjaliści, w tym informatycy, inżynierowie, naukowcy, lekarze itp. Perspektywa płacenia wyższych podatków i poczucie „karania” za lata nauki i podwyższania kwalifikacji zawodowych, niekiedy bardzo kosztownego, może skłonić te osoby do poszukiwania pracy w innych państwach i przenoszenia rezydencji podatkowej za granicę. Dla Polski będzie się to wiązać z utratą znacznej części kapitału, w tym także ludzkiego, ze szkodą zarówno dla społeczeństwa, jak i dla gospodarki, wymagającej odbudowy po kryzysie spowodowanym przez epidemię COVID-19.
Nie wiadomo przy tym, czy negatywnym skutkom potencjalnego „drenażu mózgów” zapobiegnie zapowiedziana w Polskim Ładzie tzw. ulga na powrót. Jej celem będzie zachęcenie do powrotu do Polski nie tylko pracowników, ale także przedsiębiorców, którzy rozwinęli działalność za granicą. Jak poinformował wiceminister finansów Jan Sarnowski, osoby, które będą wracać do Polski, w ciągu 2 lat od powrotu zapłacą o połowę niższy PIT. Dodatkowo ulgi mają pojawić się dla właścicieli firm, którzy zdecydują się na przeniesienie centrum zarządzania swoimi biznesami do naszego kraju.
Nie brakuje jednak opinii, że w obliczu zwiększonych obciążeń składkowych i podatkowych więcej przedsiębiorców zacznie uciekać w szarą strefę, a więc nadzieje na jej zmniejszenie mogą okazać się płonne. Ponadto trzeba się liczyć z tym, że koszty tych obciążeń duża część przedsiębiorców zechce przerzuć na konsumentów – w postaci wyższych cen za towary i usługi. Sprawi to, że realne finansowe korzyści z Polskiego Ładu dla większości podatników okażą się niższe od oczekiwanych, zwłaszcza gdy podwyżki cen przełożą się na wzrost inflacji.
Dlatego z ostateczną oceną tego programu należy się wstrzymać aż do czasu, gdy zacznie funkcjonować, a przynajmniej do momentu, kiedy rządowe zapowiedzi, na razie bardzo ogólnikowe, nabiorą realnych legislacyjnych kształtów.